Bezlitośnie rozmontowali wszystkie tłumaczenia Nawrockiego. Kandydat PiS skłamał?

Kilka dni temu "Wyborcza" poinformowała, że Karol Nawrocki jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przez kilka miesięcy korzystał z luksusowego apartamentu Deluxe w muzealnym kompleksie hotelowym. I to pomimo faktu, że jego mieszkanie znajduje się zaledwie 5 km od Muzeum. Nawrocki za pobyt w apartamencie nie płacił.
Gdyby rozliczał się nawet po preferencyjnych stawkach i tak musiałby zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nawrocki na kolejnych spotkaniach z wyborcami i dziennikarzami podawał różne wytłumaczenia, twierdząc, że w zasadzie nic się przecież nie stało.
Teraz oświadczenie wystosowały obecnie władze Muzeum II Wojny Światowej, rozprawiając się z tezami Nawrockiego.
Wszystkie wersje Nawrockiego
Najpierw Karol Nawrocki (na konferencji w Zakopanem) przyznał, że dwukrotnie spędził w apartamencie 10-dniową kwarantannę w czasie pandemii COVID-19. No i oczywiście zdalnie wykonywał swoje obowiązki.
Potem kluczył. Mówił, że przecież apartament był na jego nazwisko zarezerwowany. A to nie znaczy, że tam mieszkał. Następnie przekonywał, że apartamenty służyły też do spotkań służbowych z gośćmi z zagranicy oraz z kraju. Stwierdził nawet, że apartament wykorzystywał "do prowadzenia dynamicznej polityki międzynarodowej". Stało się to już bazą wielu żartów i memów.
W odpowiedzi władze muzeum uprzejmie się zdziwiły, dodając, że gabinet dyrektora jest obszerny, a w gmachu muzeum jest sala konferencyjna przeznaczona do przyjmowania gości z kraju i zagranicy.
Nawrocki twierdził, że w apartamencie nigdy nie mieszkał "dłużej ciągiem niż 10 dni". Muzealnicy wyliczyli, że "wśród 15 rezerwacji, których dokonał, odnotowano 10 dziesięciodniowych lub krótszych oraz 5 na okres dłuższy niż 10 dni".
Przekonywał, że on przecież wykonywał obowiązki służbowe. Władze muzeum zripostowały, że apartament "pozostawał do jego dyspozycji przez 16 dni jego urlopu wypoczynkowego". Czyli w czasie, gdy Nawrocki pracy nie świadczył.
Władze muzeum rozmontowały też kolejny mit.
– Gdy ja zostałem dyrektorem, skomercjalizowałem te pokoje i te apartamenty, sprawiając, że Skarb Państwa, czyli Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zarabiało poprzez właśnie branżę turystyczną – mówił kandydat PiS na prezydenta.
Tymczasem dyrekcja muzeum wystosowała oświadczenie, że apartamenty były przewidziane do wynajmu komercyjnego... już na etapie projektowania budynku. A poprzednia dyrekcja nie spędziła w nich ani doby, tymczasem Nawrocki rozgościł się w jednym z nich na 200 dni. Nigdy nie miały być "służbówkami".