Akcja Demokracja zabiera głos ws. afery z reklamami Trzaskowskiego. Specjalne oświadczenie
"W mediach pojawia się gigantyczna ilość informacji na nasz temat, wiążąc nasz ruch z materiałami opublikowanymi na dwóch profilach, na które wydano gigantyczne kwoty. Media słusznie donoszą, że te kampanie nie mają jasnego nadawcy, nie wiadomo kto za nimi stoi" – czytamy w piątkowej informacji, pod którą podpisali się zarząd Akcji Demokracji, czyli Jakub Kocjan, Bogumił Kolmasiak, Anna Tomaszewska oraz Marcin Zielonka. Jak wskazano, Akcja Demokracja zawsze podpisuje swoje materiały. "Działaliśmy zawsze z otwartą przyłbicą. Bo przecież wartości, o które walczymy to wspólna sprawa. Akcja jest przede wszystkim miejscem, gdzie mogą spotkać się ludzie, których łączą wspólne wartości" – dodano.
Akcje Demokracja zabrała głos ws. afery z reklamami Rafała Trzaskowskiego
"Dziś prawica i część komentatorów próbuje ukręcić z tego aferę na ogromną skalę. W stronę jednego z naszych liderów płynie niewyobrażalny hejt. Przez sieć przelewa się fala oskarżeń, w tym wiele oczywistych kłamstw i półprawd, które już dziś skutecznie oczerniają nas w przestrzeni publicznej" – czytamy.
"Na zarzuty będziemy reagować prawdą i transparentnością. Bo wiemy, że nie stoimy za tymi reklamami. Nie płaciliśmy za nie. Nie konsultowano z nami żadnych ich aspektów. Nie opublikowaliśmy ich. Mamy poczucie, że znaleźliśmy się w centrum czegoś, w czym nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć" – podkreślono.
Przypomniano również czwartkowe oświadczenie zarządu. "W nawiązaniu do ostatnich publikacji medialnych informujemy, że Akcja Demokracja nie jest w żaden sposób powiązana z działalnością facebookowych profili "Wiesz Jak Nie Jest" i "Stół Dorosłych", ani też jako fundacja w żaden sposób zaangażowana w ich funkcjonowanie. W trosce o pełną transparentność, niezwłocznie po otrzymaniu informacji o budzących wątpliwości materiałach, zajęliśmy się wyjaśnieniem tej sytuacji" – napisano wówczas.
Jak wskazano, "ponieważ jesteśmy aktywni w przestrzeni publicznej, często zdarza się, że różne podmioty zwracają się do nas z prośbą o pomoc".
"Tak było w tym przypadku – od naszego dostawcy usług informatycznych, z którym współpracujemy od kilku lat, otrzymaliśmy prośbę o polecenie osób gotowych do udziału w spotach profrekwencyjnych i przekazaliśmy ją naszym wolontariuszkom i wolontariuszom. Decyzja o tym, czy i w jakiej formie dana osoba zdecyduje się na udzielenie wypowiedzi, pozostawała całkowicie w gestii tych osób" – wskazał zarząd organizacji. O co chodzi z tą aferą? Tutaj więcej pisaliśmy na ten temat.