Nowy rok szkolny przyniósł ogromne zmiany w zajęciach religii. Te mogą odbywać się na pierwszych albo ostatnich zajęciach, a do tego nie są liczone do średniej. To wywołało falę rezygnacji. W Łodzi właśnie podano, jaka to skala.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dzieci do szkoły wróciły blisko miesiąc temu. Od tego momentu trwa także proces stopniowego wypisywania uczniów z zajęć religii. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" w Łodzi zrezygnowało aż 55 proc. uczniów. Jednak kiedy spojrzymy na szkoły średnie, tam skala jest znacznie większa.
Upadek religii w szkołach. W Łodzi rezygnują w konkretnym momencie
Jak czytamy na łamach "Wyborczej" jeszcze 5 lat temu na lekcje religii w szkołach w Łodzi chodziło 38 tys. dzieci. Z aktualnych danych udostępnionych przez Urząd Miasta Łodzi wynika, że w roku szkolnym 2024/25 o Bogu uczy się o 10 tys. dzieci i nastolatków mniej.
Najgorzej sytuacja wygląda w szkołach średnich. Tam uczy się 24 tys. uczniów, z czego zaledwie 3,5 tys. uczęszcza na religię. Łatwo policzyć, że 86 proc. nie jest zainteresowanych tymi zajęciami. Zamiast tego kończą lekcje godzinę wcześniej, lub pojawiają się w szkołach godzinę później. Bo tak mają ułożony plan.
Ale falę wypisywania dzieci z religii widać także w szkołach podstawowych. Tam dzieci znikają z zajęć chwilę po przystąpieniu do pierwszej komunii. – Później następuje gwałtowny spadek w klasach siódmych i ósmych. I jest on zbliżony do spadku w liceach – przyznał Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury w łódzkim magistracie.
Uczniowie nie chcą na religię, a samorząd dużo na tym oszczędza
W związku z wręcz lawinowym spadkiem liczby uczniów na religii, ministerstwo edukacji pozwoliło, na łączenie uczniów z różnych roczników. Chodzi o klasy 1-3, 4-6 i 7-8.
W przypadku łódzkich szkół branżowych zdarza się, że na religię nie chodzi żaden uczeń. To zła wiadomość dla katechetów, którzy tracą miejsca pracy. Nieco lepsza dla samorządów, które mogą oszczędzić na pensjach dla nauczycieli.
A co na to Kościół? – W dużych miastach to jest problem. Problem, który trzeba bardzo poważnie diagnozować, gdzie są przyczyny. Myślę, że to próbujemy też to robić – przyznał kard. Grzegorz Ryś w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim".
Na tym jednak upadek religii w szkołach się nie kończy. Aktualnie zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu, jednak niebawem i to się zmieni. Już w przyszłym roku szkolnym lekcje religii mają bowiem zostać okrojone do jednej godziny w tygodniu. Już teraz jest to możliwe, ale konieczna jest na to zgoda kurii. A o tę nie każdy chce występować.
A jakie jest podejście duchownych do zmian w lekcjach religii? Mieszane. W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz jedni duchowni podkreślali, że jest to niedopuszczalne, inni natomiast zaznaczali, że nie należy się tym zmianom sprzeciwiać.
– Ja nie broniłbym tych dwóch godzin za wszelką cenę. Przecież widzimy, że czasami różnie jest na katechezie. Ale w tej chwili rząd mówi swoje, a biskupi swoje. Nic dobrego to nie przyniesie. A już dziś brakuje katechetów i w niektórych szkołach jest tylko jedna godzina religii w tygodniu. I tragedii z tego nie ma – przyznał jeden z duchownych.