Dzisiejszy tekst Michała Kamińskiego, nadal wpływowego prawicowego polityka, a dla mnie osobiście dobrego znajomego i weterana katolickiej radiofonii, zdziwił mnie i rozśmieszył. Michał broni biznesmena Dyrektora Rydzyka i jednocześnie oskarża Ojca Rydzyka.
Broni jego prawa do opluwania rządu i stosowania w programach swoich mediów regularnej antypaństwowej (a nie tylko antyrządowej) kampanii, zwłaszcza wtedy, gdy jakieś decyzje nie idą po jego myśli (np. jego ciekawa deklaracja w sprawie podatków). Jednocześnie w Michale Kamińskim odzywa się zraniona dusza katolickiego działacza i dziennikarza, gdy Ojciec Rydzyk miesza politykę z religią, czyniąc z tej ostatniej otoczkę gwarantującą mu jeszcze instytucjonalne wsparcie Kościoła.
Chciałoby się zakrzyknąć: tu cię mam, kolego! Wprawdzie fakt, stawałeś się wielokrotnie ofiarą specyficznej „miłości bliźniego” gdy Ojciec i Dyrektor każąca ręka karcił każde odchylenie i odstępstwo, ale nosisz na sobie (jako niegdyś czołowy narodowo – katolickie głos w polityce) wielką winę za wyhodowanie u Ojca i Dyrektora, poczucia, że wszystko mu się należy, a każda wypowiedziana w Toruniu głupota urasta do rangi objawionej prawdy. To co widzimy przy okazji protestu wobec niekorzystnej decyzji KRRiT jest powtórką z metod przetrenowanych na żywym politycznym organizmie Polski przez ostatnie 20 lat temu. To przecież już na początku wolnej radiofonii Radio Maryja dostało ogólnopolską koncesję stosując wszelkie możliwe naciski i lobbing, a potem każdy z tzw. prawicowych rządów (od AWS-u poczynając a na Kaczyńskim kończąc) jeździł do Torunia niczym petent upatrując w sympatii Ojca i Dyrektora gwarancje spokoju i poparcia. Niestety, szybko okazywało się, że „katolicki głos w Twoim domu” waży dużo mniej niż się wydaje, a koszty (także te liczone w milionach złotych obiecywanych i przyznanych dotacji) zwykle przekraczają oczekiwane korzyści.
I dlatego dziś cię nie rozumiem: chcesz, żeby koncern z Torunia dostał nowe pole mieszania religii z polityką , choć jednocześnie właśnie u Dyrektora Rydzyka to cię boli najbardziej? Jednocześnie ubolewasz, że to ci sprawia kłopot w relacjach z Twoim Kościołem, a dodatkowo ograniczy pole medialnej debaty. Może zatem zapytaj wszystkich tych, którzy dziś podobnie jak ty występują w obronie prawa Ojca i Dyrektora a za nim (to fakt) części katolików do własnego miejsca w multipleksie gdzie byli kiedy inny katolicki zakon handlował koncesją na nadawanie katolickiego programu telewizyjnego? TV Puls miała być alternatywą, a stała się kawałkiem papieru sprzedanego, po uzyskaniu w PiSowskiej KRRiT koniecznych poprawek pozbawiających program wymaganych wcześniejszymi zapisami obostrzeń? Może zamiast narzekać, że antyrządowej gadaniny jest dziś za mało opowiesz coś o spotkaniu premiera Kaczyńskiego z Murdochem kiedy zdawało się, że ówczesne twoje środowisko wreszcie dostarczy do naszych domów zarówno „katolicki” jak i na dodatek „własny” głos i obraz? Gdyby ten numer wtedy wyszedł Ojciec i Dyrektor byłby pewnie trzymany w szachu i wątpię, czy dziś tak ochoczo broniłbyś Dyrektora narzekając jednocześnie, że wykorzystuje ojcowski, zakonny habit, aby zwiększyć siłę swojego medialnego rażenia. To byłoby o wiele ciekawsze niż narzekanie w stylu: jestem za a nawet przeciw….