Malarka, projektantka kostiumów teatralnych i flakonów perfum, ilustratorka, najczęściej fotografowana kobieta XX wieku, skandalistka i celebry tka. Leonor Fini. Marka sama w sobie.
Współcześni celebry ci są mistrzami autopromocji. Kreując swój wizerunek i skandalizując, starają się ukryć braki warsztatowe czy niedobór talentu. Dawno minęły czasy, kiedy skandal był jedynie przyprawą prawdziwej sławy. Dziś dzięki mediom istniejesz, dlatego nieważne czy mówią o Tobie dobrze, czy mówią źle, nieważne czy jesteś chwalony czy krytykowany. Ważne, że jest o Tobie głośno. Wydaje się, że Leonor Fini, o której głośno było zarówno z powodu talentu, jak i swobodnego trybu życia, nie przywiązywała wielkiej wagi do sławy. Sława, jako żelazna konsekwencja talentu, nie była przedmiotem pożądania, mogła jedynie utrudniać realizację własnych pragnień.
Z całą pewnością nasza bohaterka była utalentowana. Jako czteroletnie cudowne dziecko zajęła drugie miejsce w konkursie plastycznym. Ten sukces i dość wczesne wytyczenie buntowniczej drogi życiowej miało zaważyć na jej dalszym życiu. Kobiece ciało i seksualność, te dwa elementy, przedstawiane symbolicznie i nieco teatralnie dominują w jej sztuce. Obrazy Fini są starannie wyreżyserowane, mimo to, a może właśnie dlatego, są przejmująco osobiste. Tak jak najsłynniejsze zdjęcie nagiej Leonor, obrazy odzwierciedlają stan jej duszy, uczuć i pragnień. Przyznam, że nie znając wcześniej artystki, przed lekturą postanowiłem poznać jej dzieła. Internet jest pełen zdjęć jej obrazów, jednak największe wrażenie zrobiła na mnie skromna grafika, kilkanaście wręcz kresek przedstawiający gniewną, nagą kobietę. Zacięta mina, zaciśnięte usta, nieco rozwiany włos i odsłonięte piersi. Oryginał, który możemy zobaczyć w nowojorskiej CFM Gallery, wygląda na niedokończony, jakby praca artystki została przerwana i nigdy nie dokończona. Jednak po zastanowieniu się, dokładnej analizie można dojść do wniosku, że efekt ten był namierzony, wystudiowany. Piersi, odsłonięte i dostępne kłócą się z twarzą wskazując dwoistość kobiecej natury. Czy taka była Leonor? Na pewno otwarta na nowe doznania i otwarta w związkach. Czy była piękna? Jeśli nawet nie, to potrafiła swą śmiałością pokazać wszystkie zalety swej urody, przykrywając ich niedostatki. Zresztą Czytelnik będzie mógł to samodzielnie ocenić. Książka pełna jest zdjęć Fini, co z jednej strony jest jej zaletą, z drugiej, biorąc pod uwagę brak obrazów, sporą wadą. Ale nie można odmówić samej książce opisu zmieniającej się obyczajowości XX wieku.