"Mówił, że trzyma Nawrockiego za gardło". Tusk cytuje słowa Wielkiego Bu
Premier Donald Tusk gościł w jednym z programów Polsat News. Zacytował w nim słowa Jacka Murańskiego, który opowiadał dziś o przeszłości Karola Nawrockiego. Mężczyzna cytował słowa Patryka Masiaka, zwanego Wielkim Bu.
"Wiem o tzw. kompromatach, hakach, którymi chwalił się Patryk Masiak, 'Wielki Bu' i o przełożeniu, które ma na Karola Nawrockiego. I pan Murański cytuje, co 'Wielki Bu' mu powiedział: 'trzymam go za gardło i zrobi dla mnie wszystko" – powiedział szef rządu w telewizji.
"Ludzie nie wiedzą być może do końca, kim jest 'Wielki Bu', znajomy pana Nawrockiego, który mówi, że trzyma za gardło kandydata na prezydenta. Wielki Bu – porwanie kobiety, skazany za to na dwa lata pozbawienia wolności, przytroczył ją do kaloryfera, przetrzymywał, by wymusić podpisanie umowy" – mówił dalej premier.
Tusk był pytany, skąd ma pewność, że Murański, obecnie zawodnik MMA, nie kłamie.
"Jeśli pan Murański kłamie, jeśli Onet kłamie, jeśli telewizja i portale kłamią, jeśli ludzie pod nazwiskiem kłamią, to pan Karol Nawrocki ma święty obowiązek wobec Polaków pójść natychmiast do sądu i w trybie wyborczym tę kwestię wyjaśnić" – powiedział szef rządu.
Ustalenia Onetu ws. nowej afery z Nawrockim
Dziennikarze rozmawiali m.in. z kolegą Nawrockiego jeszcze z czasów studiów na Uniwersytecie Gdańskim. – Byliśmy na tym samym roku. Byliśmy dobrymi kumplami – przekonywał rozmówca portalu i ujawnił zdumiewające szczegóły.
– Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakichś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom. Miałem za to dostawać działkę. Nie powiem, żebym był wzburzony. Nie będę hipokrytą. Powiedziałem: "OK, Karol. Skoro to tak wygląda". Potem Karol mi się pochwalił, że to on współtworzył tę siatkę – opowiadało źródło Onetu.
Kolejny rozmówca Stankiewicza i Harłukowicza również wypowiedział się anonimowo – poprosił o ukrycie wszelkich szczegółów mogących doprowadzić do ujawnienia jego tożsamości. – Pewnego dnia przypadł mi dyżur przy recepcji. Tam zazwyczaj obok recepcjonistów stał ochroniarz. Nagle widzę, że Karol wchodzi do hotelu z prostytutką i jej "opiekunem". Wsiedli do windy i pojechali na górę, do gościa. To był dla mnie szok – wspominał.