"Wychodził z mieszkania skrycie". Tyle o Mieszku R. mówią sąsiedzi

Natalia Kamińska
08 maja 2025, 17:40 • 1 minuta czytania
Sąsiedzi Mieszka R. w rozmowach z mediami przyznali, że mężczyzna był bardzo spokojną osobą. Opisywali go jednak jako osobę zamkniętą w sobie i "dziwną" w zachowaniu.
Sąsiedzi Mieszka R. tak go opisali. "Wychodził z mieszkania skrycie" Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Do tragicznych wydarzeń doszło w środę, 7 maja, około godziny 18:40, na terenie kampusu głównego Uniwersytetu Warszawskiego. Jak ustaliła prokuratura, 22-letni student prawa Mieszko R. zaatakował siekierą pracownicę administracyjną uczelni, która wówczas zamykała budynek Audytorium Maximum. Kobieta poniosła śmierć na miejscu.


Tak o Mieszku R. mówią sąsiedzi.

Jak jednak zapamiętali go sąsiedzi? – Bardzo rzadko go widywałam, chociaż mieszkamy na jednym piętrze. Zawsze było u niego cicho, nigdy nie słyszałam nic niepokojącego. (...) Widziałam go parę razy, ale tak – wydawał się trochę dziwny. Chyba też było u niego bardzo brudno, bo wychodził z mieszkania skrycie, żeby nic nie było widać, i wynosił dużo śmieci – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" i Radiem ESKA jedna z sąsiadek 22-latka.

– Wydawał się bardzo dziwny. Z wyglądu mi się nie podobał. Taki cichy, niby zamknięty w sobie. Nic wcześniej o nim nie słyszałam, nie widywałam go często. Co dziwne – zawsze wchodził do mieszkania przez garaż. To mnie dziwiło – dodała inna osoba.

Przypomnijmy, że Prokuratura Rejonowa w Warszawie poinformowała w czwartek, że podejrzanemu Mieszko R. postawiono zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz znieważenia zwłok. Ponadto usłyszał on zarzut usiłowania zabójstwa – chodzi o strażnika UW, który jest ranny. Prokuratura potwierdziła 8 maja, że stan zdrowia nie zagraża jego życiu.

Głos ws. tragedii zabrał prof. Alojzy Nowak, rektor Uniwersytetu Warszawskiego. – Spotykamy się w tak dramatycznej sytuacji, spowodowanej śmiercią naszej koleżanki. Uniwersytet przeżywa tę tragedię potrójnie – przekazał dziennikarzom.

Po pierwsze dlatego, że zginęła nasza koleżanka, matka trójki dzieci, znakomity pracownik uniwersytetu. Po drugie, że zabójstwa tego dokonał student Uniwersytetu Warszawskiego i z trzeciej strony, że ciężko ranny został także strażnik UW. Osoba bardzo dzielna, bo stanął w obronie swojej koleżanki. Stanął w obronie szacunku człowieka do człowieka i wykazał się ogromnym człowieczeństwem – podkreślił rektor UW.