Nagły zwrot akcji w "Jeden z dziesięciu". Tak skończył ostatni rekordzista

Weronika Tomaszewska-Michalak
06 maja 2025, 19:35 • 1 minuta czytania
Ostatnio w teleturnieju "Jeden z dziesięciu" odbył się wielki finał. Wziął w nim udział m.in. Artur Łasiński, któremu udało się wcześniej zdobyć historyczny wynik. Okazało się jednak, że to nie on został zwycięzcą finałowego odcinka. Oto jak skomentował to sam uczestnik.
Zaskakujący zwrot akcji ws. ostatniego rekordzisty w "1 z 10". Fot. kadr z "Jeden z dziesięciu"

"Jeden z dziesięciu", mimo swojej długiej historii w telewizji, wciąż cieszy się popularnością wśród widzów. Program zadebiutował na antenie TVP w 1994 roku i od tamtej pory prowadzi go Tadeusz Sznuk. Przez ponad trzydzieści lat w formacie przewinęło się wielu wyjątkowych zawodników.


Do tego grona zalicza się z pewnością Artur Baranowski, który zdobył największą liczbę punktów – 803 (w "normalnym" odcinku, nie finałowym) i odpowiedział poprawnie na wszystkie pytania. O krok od wyrównania tego wyniku był ostatnio Artur Łasiński, który uzyskał 802 punkty. Widzowie czekali więc na wielki finał z jego udziałem.

Nagły zwrot ws. rekordzisty "1 z 10"

Ostatecznie zawodnik nie zajął pierwszego miejsca, musiał je ustąpić innemu finaliście – Dominikowi Rauerowi. W jego ręce trafiła natomiast nagroda za największą ogólną liczbę punktów – 973.

– Konkurencja była bardzo silna – naprawdę świetni zawodnicy. Wygrał uczestnik, który odniósł już czwarte zwycięstwo w historii programu. Przegrać z takim rywalem to żaden wstyd. Co więcej, udało mi się pobić jego rekord punktowy – wymieniliśmy później spostrzeżenia na ten temat – skomentował swoją przegraną Łasiński w rozmowie z TVP.

Jednocześnie przyznał, że udział w programie będzie dobrze wspominał. – Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane, atmosfera świetna. Organizatorzy byli uprzejmi i pomocni, co skutecznie rozładowywało stres. To bardzo pomogło – mówił.

Odniósł się też do innego rekordzisty punktowego. – Pan Artur Baranowski, który zdobył 803 punkty, trochę mnie ubiegł. Miałem podobne ambicje – wyznał.

Na koniec ujawnił, że specjalnie nie przygotowywał się do udziału w teleturnieju. Po prostu od zawsze był ciekawy świata i teraz mu się to przydało.

– Nie nazwałbym tego przygotowaniami. Zdobywanie wiedzy to długotrwały proces – nie da się tego zrobić w miesiąc czy nawet rok. W "Jednym z dziesięciu" pytania są z różnych dziedzin – od szkoły podstawowej po codzienne życie. Trzeba być otwartym na świat, śledzić kulturę, politykę, sport. Zapamiętywać, notować, analizować – podsumował.