"Jak to jest jeść konfitury...". Pod koniec debaty doszło do spięcia kandydatek lewicy
– Jak to jest jeść konfitury, które daje władza, a równocześnie umawiać się z prezydentem i namawiać do zawetowania ustawy, którą uchwaliła koalicja, w której się jest? Czy nie uczciwiej byłoby wyjść z rządu, ale oczywiście w dalszym ciągu popierać te wszystkie projekty i te wszystkie ustawy, które wynikają z umowy koalicyjnej zawartej po 15 października? – zapytała kandydatka na prezydentkę Joanna Senyszyn.
Spięcie kandydatek lewicowych podczas debaty prezydenckiej
– Lewica w tym rządzie jest potrzebna, bo dzięki Lewicy w rządzie udało się przeprowadzić projekty, które inaczej nie powstałyby w ogóle – zaczęła odpowiadać Magdalena Biejat.
– To renta wdowia, która wydobywa tysiące seniorów z biedy. To zmiana definicji zgłoszenia zgwałcenia, żeby żadna kobieta nie musiała już się tłumaczyć, dlaczego zrobiono jej krzywdę. To wsparcie dla rodziców wcześniaków, którzy uzyskali dodatkowe świadczenie w zamian za każdy tydzień, który spędzają ze swoimi dziećmi w szpitalu – wyliczała.
– I tak, czasem niektóre bitwy się przegrywa. To prawda. Ale wolę przegrać czasem bitwę, starając się załatwić jak najwięcej dla zwykłych ludzi. Pracując nad tym, żeby realizować ten program, który obiecałam, że będę realizować tu i teraz – podkreśliła polityczka.