Co tak naprawdę oznacza azyl dla Romanowskiego na Węgrzech? "To akt wrogi wobec Polski"

Łukasz Grzegorczyk
20 grudnia 2024, 13:31 • 1 minuta czytania
Azyl polityczny dla Marcina Romanowskiego na Węgrzech to dopiero początek przepychanki o to, co dalej stanie się z byłym wiceministrem sprawiedliwości. Co w ogóle oznacza decyzja Węgrów? – To jest zwyczajnie akt wrogi wobec Polski – mówi dla naTemat prof. Aleksander Cieśliński z Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego Uniwersytetu Wrocławskiego.
Marcin Romanowski, Viktor Orban Fot. Jacek Slomion/REPORTER; ATTILA KISBENEDEK/AFP/East News; Wojciech Olkusnik/East News

Gdzie jest Marcin Romanowski? – to pytanie zadawało sobie ostatnio wiele osób, które śledziły sprawę immunitetu posła PiS, a także gigantyczną aferę związaną z Funduszem Sprawiedliwości. Nad byłym wiceministrem już dawno zebrały się czarne chmury. Kiedy wydawało się, że służby lada moment go zatrzymają, polityk przepadł... jak kamień w wodę.


I nagle polski parlamentarzysta odnalazł się na Węgrzech, gdzie dostał specjalny parasol ochronny u Viktora Orbána. Sytuacja Romanowskiego może wydawać się jednak niejasna, bo jeszcze 19 grudnia wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania.

Co oznacza azyl na Węgrzech dla Romanowskiego?

Węgry naruszyły w tej sytuacji zasady dobrych relacji między państwami. To nie ulega wątpliwości. Istotne jest to, że nikt nie może zabronić danemu państwu udzielenia azylu, choćby najbardziej absurdalnego. To jest prawo każdego państwa – tłumaczy dla naTemat prof. Aleksander Cieśliński z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Azyl jest jednostronną decyzją państwa i środkiem czysto politycznym. Formalnie stosuje się go w takich przypadkach, jakie podał premier Węgier, jednak ocena tego, co zrobiły Węgry, musi być jednoznaczna. Po pierwsze, nie ma żadnych podstaw do formułowania takich zarzutów, a po drugie, jest to zwyczajnie akt wrogi wobec Polski.Prof. Aleksander Cieśliński

Nasz rozmówca podkreśla, że Europejski Nakaz Aresztowania to instrument wiążący wszystkie państwa członkowskie i ma już długą tradycję. Polska również jest z nią związana. Jednym z elementów tej procedury jest to, że państwo musi przekazywać osoby, które są ścigane.

– O przekazaniu pana Romanowskiego Polsce, powinien zdecydować węgierski sąd. Nie mam wątpliwości, że gdyby ten sąd miał się opierać na podstawie prawa, to szansa na to, żeby nie przekazać pana Romanowskiego do Polski, byłaby niewielka – przekonuje.

W tej sprawie trzeba też wziąć pod uwagę, co w ostatnich latach dzieje się na Węgrzech. – Od czasów, kiedy władzę przejął Viktor Orbán, "skutecznie" przeprowadzono reformy wymiaru sprawiedliwości. To znaczy to, co w Polsce próbowała zrobić poprzednia ekipa rządząca, udało się u nas w połowie. A na Węgrzech zostało dokonane w całości. Trudno powiedzieć, co teraz zrobi węgierski sędzia ws. Romanowskiego. W nowym układzie wymiaru sprawiedliwości może po prostu odmówić jego przekazania. Ale nie powinno się tak stać – zauważa prof. Cieśliński.

Jego zdaniem Węgrzy nie przekażą nam Marcina Romanowskiego. – Azyl to jest działanie jednostronne państwa węgierskiego, podjęte w oparciu o polityczne decyzje i prawnie niedopuszczalne jest, aby nie zrealizować Europejskiego Nakazu Aresztowania – wskazuje.

Europejski Nakaz Aresztowania nazywany bywa uproszczoną ekstradycją, to powinno działać z automatu. Tym bardziej powinni nam przekazać Marcina Romanowskiego. Jeden sąd żąda, w tym przypadku polski, a drugi, czyli węgierski, nie może odmówić.Prof. Aleksander Cieśliński

Faktem jest, że między państwami istnieją umowy ekstradycyjne i jest to część wzajemnych relacji. Problem w tym, że Węgry w przeszłości złamały już taką umowę i na przykład odmówiły Amerykanom wydania osób przez nich ściganych. – To jest utrwalona praktyka rządu węgierskiego, to znaczy łamanie prawa i niewydawanie osób, które są politycznie wygodne – ocenia prof. Cieśliński.

Co może zrobić Polska ws. Romanowskiego?

Polska zamierza zwrócić się do Komisji Europejskiej, która może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE – taką informację przekazał 20 grudnia dla TVN24 wiceminister MSWiA Wiesław Szczepański. Zapytaliśmy eksperta, jak w praktyce wygląda taka procedura.

– Państwo członkowskie UE może złożyć skargę do TSUE na inne państwo członkowskie, ale samo musi wcześniej zawiadomić Komisję Europejską, która ma trzy miesiące na zajęcie stanowiska w tej sprawie. Po upływie tego terminu można złożyć skargę na podstawie art. 259 TFUE i z tego środka mogłaby skorzystać Polska, zarzucając Węgrom złamanie zasady lojalnej współpracy (art. 4 ust. 3 TUE), podważenie zasady wzajemnego zaufania między państwami członkowskimi oraz naruszenie przepisów o Europejskim Nakazie Aresztowania – wylicza nam profesor Uniwersytetu Wrocławskiego.

I opisuje jeszcze jeden możliwy wariant: – Polska zwraca się do Komisji Europejskiej, aby to ona wystąpiła ze skargą przeciwko Węgrom. Takie rozwiązanie byłoby o tyle dogodne, że za Polską stałby od razu autorytet instytucji unijnej – zauważa prof. Cieśliński.

A co robi teraz sam Romanowski? Po tym, jak oficjalnie odnalazł się na Węgrzech, zdążył się już pokazać w telewizji braci Karnowskich. – Zostałem uznany za osobę, której grożą prześladowania polityczne w Polsce pod rządami Koalicji 13 grudnia. Mamy do czynienia z całą serią represji politycznych. W swoim wniosku przedstawiłem obszerny opis tego, co się dzieje w kontekście łamania praworządności w Polsce – powiedział dla wPolsce24.

Czytaj także: https://natemat.pl/582287,marcin-romanowski-u-wegrow-ma-azyl-ale-moze-zostac-bez-grosza-przy-duszy