Skandaliczny incydent z udziałem funkcjonariusza SOP. Pobił ratowników medycznych

Karolina Kurek
09 grudnia 2024, 08:45 • 1 minuta czytania
W minioną sobotę (7 grudnia) wieczorem w centrum Warszawy doszło do niebezpiecznego incydentu. Ratownicy medyczni zostali wezwani do mężczyzny leżącego na chodniku przy ul. Widok, obok Rotundy. Zgłaszająca kobieta informowała, że mężczyzna ma zakrwawioną twarz i prawdopodobny uraz nosa. Na miejscu ratownicy znaleźli poszkodowanego i rozpoczęli udzielanie mu pomocy. Ten w pewnym momencie zaczął ich bić i kopać.
Funkcjonariusz SOP pobił ratowników medycznych, którzy chcieli mu udzielić pomocy. Fot. Wojciech Stróżyk/East News

Ratownicy otrzymali zgłoszenie około 21:40. Na miejscu znaleźli mężczyznę, który przyznał, że uczestniczył w imprezie i przewrócił się po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu, początkowo współpracował z ratownikami. Gdy został zaprowadzony do ambulansu i rozpoczęto przygotowania do opatrzenia jego obrażeń, sytuacja niespodziewanie wymknęła się spod kontroli. Poszkodowany nagle stał się agresywny – zaczął bić ratowników pięściami i kopać.


Na miejsce natychmiast wezwano wsparcie. Przybyły trzy karetki i dwa radiowozy policyjne. Agresywny mężczyzna został ostatecznie obezwładniony i przewieziony do szpitala pod eskortą policji.

Napastnik okazał się funkcjonariuszem SOP

Jak ustalono, napastnikiem był 48-letni funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa. Informacje te potwierdzono na podstawie dokumentów znalezionych przy mężczyźnie. Rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans", Piotr Owczarski, zapewnił, że wobec sprawcy zostaną wyciągnięte konsekwencje.

– Człowiek, który ma stać na straży bezpieczeństwa państwa i jego najważniejszych przedstawicieli, zaatakował naszych ratowników, którzy chcieli mu tylko pomóc. Poszkodowani złożyli już zeznania na policji, ale na pewno na tym nie koniec. Nie zostawimy tak tej sprawy – podkreślił w rozmowie z Onetem Piotr Owczarski.

I kontynuował:

– Każdy, kto podnosi rękę na ratowników medycznych, musi ponieść za to konsekwencje, niezależnie od tego, kim jest i jaką pełni funkcję. Dlatego prawdopodobnie jeszcze w poniedziałek złożymy do odpowiednich organów zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – przekazał.

Według kodeksu karnego może mu grozić nawet do pięciu lat więzienia.

Czytaj także: https://natemat.pl/580127,olgierd-l-zatrzymany-prokuratura-ujawnia-zarzuty