Łukasz Ż. przyznał się do zarzutów. Ustalono też z jaką jechał prędkością

Karolina Kurek
15 listopada 2024, 17:03 • 1 minuta czytania
Podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. w piątek 15 listopada został doprowadzony do prokuratury, gdzie przedstawiono mu zarzuty. Budynek opuścił po niecałej godzinie, przyznając się wcześniej do popełnionych czynów. Właśnie przekazano nowe fakty w sprawie.
Łukasz Ż. opuszcza prokuraturę po przyznaniu się do zarzutów Fot. Wojciech Olkuśnik/East News

Łukaszowi Ż. postawiono zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ciężkich obrażeń ciała u pasażerów, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Podejrzany przyznał się do winy.

– Podejrzany przyznał się do popełnienia przedstawionego mu czynu, odmówił składania wyjaśnień i podania informacji o sposobie zarobkowania, utrzymywania się – poinformował na konferencji prasowej prok. Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Nowe informacje ws. prędkości pojazdu

Podczas konferencji przekazano kluczowe informacje na temat prędkości, z jaką poruszał się Łukasz Ż. w momencie wypadku. Zarzuty oparto na analizie danych informatycznych z obu pojazdów – volkswagena i forda – zabezpieczonych po zdarzeniu. Wyniki analizy pozwoliły ustalić prędkość oraz działania kierowców w pięciu sekundach poprzedzających zderzenie.

– Z opinii wynika, że kierowany przez Łukasza Ż. volkswagen poruszał się w ciągu pięciu sekund poprzedzających zderzenie z prędkością zwiększającą się od prędkości 205 km do prędkości 226 km na godzinę w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi do 80 km na godzinę – mówił Skiba.

Z kolei Ford Focus, w którym podróżowała pokrzywdzona rodzina, jechał z prędkością zmienną, od 62 do 59 km/h, co prokurator określił jako "bardzo bezpieczną". Co więcej, biegły stwierdził brak jakichkolwiek śladów hamowania w wykonaniu kierowcy volkswagena.

Zgromadzone dowody wskazują, że na chwilę przed wypadkiem Łukasz Ż. nagrywał swoją jazdę telefonem komórkowym. Dodatkowo śledczy zabezpieczyli nagrania, na których widać, że wcześniej tego samego wieczoru spożywał alkohol – wódkę – w jednym z warszawskich lokali.

Przekazano również decyzję sądu: Łukasz Ż. trafi do tymczasowego aresztu.

– Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uwzględnił wniosek prokuratora o dalsze stosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania wobec Łukasza Ż. podejrzanego o spowodowanie wypadku samochodowego na Trasie Łazienkowskiej – powiedział prokurator Skiba.

Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej

Jak pisaliśmy w naTemat.pl do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzony Volkswagen Arteon uderzył w tył Forda Focusa, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku ojciec zginął na miejscu, a matka i dzieci zostali przetransportowani do szpitala.

Poważne obrażenia odniosła także dziewczyna kierowcy, 22-letnia Paulina, która doznała m.in. złamania kości policzkowych, wybicia zębów, stłuczenia czaszki i zerwania rdzenia kręgowego. Leżąca na asfalcie dziewczyna miała być obiektem spekulacji Łukasza Ż. i jego znajomych, którzy zastanawiali się, jak zrzucić na nią winę za spowodowanie wypadku.

Po wypadku Łukasz Ż. uciekł do Niemiec, próbując zmylić śledczych i uniknąć odpowiedzialności. Został jednak zatrzymany przez niemiecką policję w szpitalu w Lubece, gdzie leczył obrażenia najprawdopodobniej związane z wypadkiem. Polska wystąpiła o jego ekstradycję, lecz podejrzany nie zgodził się na uproszczoną procedurę. Ostatecznie niemiecki sąd wyraził zgodę na wydanie go polskim organom ścigania.

Czytaj także: https://natemat.pl/576743,lukasz-z-juz-w-polsce