Tak pożegnano Jadwigę Barańską w Los Angeles. Drugi pogrzeb w Polsce odbędzie się... dopiero za rok

Weronika Tomaszewska-Michalak
14 listopada 2024, 14:20 • 1 minuta czytania
Ostatnie pożegnanie Jadwigi Barańskiej miało miejsce w Los Angeles. To tam znana aktorka, gwiazda "Nocy i dni" spędziła ostatnie lata swojego życia. Uroczystość prowadziła gwiazda i modelka Katarzyna Śmiechowicz. To jednak nie koniec. Drugi pogrzeb Barańskiej odbędzie się... za rok.
Pogrzeb Jadwigi Barańskiej. Fot. VIPHOTO/East News

W połowie listopada Jadwigę Barańską na cmentarzu Forest Lawn Hollywood Hills w Los Angeles pożegnali bliscy i przyjaciele. W mediach społecznościowych pojawiły się fotografie dokumentujące to wydarzenie.

"Kasia Śmiechowicz przewodniczyła mszy. Obejrzeliśmy film dokumentalny o aktorce. Piękna, wzruszająca uroczystość" – czytamy w opisie. Na trumnie położono ogromny wieniec z 89 róż.

Drugi pogrzeb Jadwigi Barańskiej

Dodajmy, że mąż zmarłej aktorki Jerzy Antczak wrzucił do sieci post, w którym poinformował, że "będą dwa pogrzeby" (choć początkowo miał być tylko jeden). Jeden w Los Angeles, a drugi w Polsce.

"Chcemy z Mikołajem (synem – przyp. red.) przywieźć do kraju prochy Jadzi, aby spoczęła na zawsze w kraju, który jest jej i moją ojczyzną (…). Pragniemy, aby pogrzeb odbył się 21 października 2025 roku, w dniu urodzin Jadzi. Proszę was, wysyłajcie mi dobre wibracje, abym dotrwał do tego dnia" – napisał Antczak.

Kim była Jadwiga Barańska? I dlaczego wyprowadziła się do USA?

Przypomnijmy, że Jadwiga Barańska pochodziła z Łodzi, gdzie studiowała aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Po zakończeniu nauki gwiazda występowała na deskach Teatru Klasycznego i Teatru Polskiego.

Jeśli chodzi o karierę filmową, zdobyła największe uznanie zwłaszcza dzięki występom w filmach wyreżyserowanych przez jej męża. W 1975 roku Barańska zagrała Barbarę Niechcic w adaptacji powieści "Noce i dnie" pióra Marii Dąbrowskiej.

Spośród pozostałych ról warto wymienić m.in. "Żołnierz królowej Madagaskaru" Jerzego Zarzyckiego, "Hrabina Cosel" Jerzego Antczaka, "Trędowata" Jerzego Hoffmana i "Chopin. Pragnienie miłości". W ostatnim z tytułów wcieliła się w Teklę Justynę Chopin, matką słynnego kompozytora.

Dodajmy, że artystka od końca lat 70. (z przerwami) mieszkała w Stanach Zjednoczonych. Powodem emigracji był m.in. fakt, że Jerzemu Antczakowi zaproponowano posadę na wydziale filmowym Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Wyjazd w pewnym sensie wiązał się z zakończeniem kariery aktorki, która w jednym z wywiadów sama miała przyznać, że kariera sceniczna powinna trwać nie dłużej niż 20 lat.

Wiadomość o śmierci Barańskiej przekazał 25 października 2024 r. jej mąż. "Kochani, przed trzema godzinami Jadzia odeszła. Bardzo nam ciężko" – napisał na Facebooku.

Potem okazało się, że ostatnie chwile Jadwigi Barańskiej upłynęły pod znakiem bólu i cierpienia. "Kochani, walczyłem ze sobą, czy o tym pisać. Otóż na dwa tygodnie przed odejściem u Jadzi pojawiły się potworne bóle okolic podbrzusza. Żadne środki nie mogły zatrzymać tego bólu. Jego siła była, jak trzęsienie ziemi. To były bolesne krzyki. Cierpienia Jadzi były niebotyczne" – ujawnił reżyser.

"W czarnej rozpaczy prosiliśmy z Mikołajem o podanie morfiny naszą domową lekarkę, jedną z najlepszych w USA. (...) W ostatnim tygodniu, po otrzymaniu morfiny Jadzia nie tylko przestała cierpieć, ale zapadła w spokojny sen, w którym odeszła z pogodą na twarzy" – wyznał Antczak.