Kowalski obraził się na Gozdyrę i wyszedł ze studia. "Już do pani nigdy nie przyjdę!"

Mateusz Przyborowski
08 listopada 2024, 07:03 • 1 minuta czytania
Na antenie Polsat News dyskutowano na temat katastrofy smoleńskiej i badania wraku prezydenckiego Tu-154M. W pewnym momencie obecny w studiu Janusz Kowalski wyszedł ze studia. – Nie będę tej putinowskiej narracji słuchał – powiedział w kierunku Agnieszki Gozdyry.
Janusz Kowalski wyszedł ze studia Polsat News. Wcześniej obraził Agnieszkę Gozdyrę Fot. Zrzut ekranu / polsatnews.pl

Janusz Kowalski znowu odpalił się w studiu telewizyjnym. W trakcie programu "Debata Dnia" na antenie Polsat News mówił, że strona polska oddała Rosji "wszystkie dowody" w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Stwierdził, że była to "decyzja Donalda Tuska". – Kto przekazał wrak Rosjanom? – powtarzał w kółko poseł PiS, zwracając się do obecnej w studio Karoliny Pawliczak z Koalicji Obywatelskiej.

Kowalski atakował też słownie prowadzącą Agnieszkę Gozdyrę. Dziennikarka przypomniała mu, że w 2011 roku polscy prokuratorzy wojskowi i biegli polecieli do Moskwy, aby dokonać oględzin elementów wyposażenia samolotu Tu-154M.

– Kończąc ten wątek, mówię, że dwaj prokuratorzy, pułkownik Sawa i major Sej, biegli z zakresu pracy automatyki i sprzętu lotniczego, prowadzili czynności, badali wrak – stwierdziła Gozdyra.

Kowalski wyszedł ze studia Polsat News. Wcześniej obraził Gozdyrę

Janusz Kowalski przerwał jej i ciągle dopytywał, gdzie jest wrak. – Wrak jest tam, gdzie był, bo państwo go nie odzyskali – odpowiedziała poirytowana. – Ale kto go przekazał? Kto go przekazał? – nie odpuszczał polityk PiS.

Niech się pani przygotuje do programu! Tusk zostawił wrak Rosjanom, a pani po prostu mówi nieprawdę. Broni pani narracji rosyjskiej. No i z czego się pani cieszy? – mówił dalej Kowalski.

Po czym oświadczył: – Ja przepraszam bardzo, wychodzę. Nie będę tej putinowskiej narracji słuchał. Po tych słowach Kowalski odpiął mikrofon i wyszedł ze studia. – Bardzo żałuję, że pan wychodzi, bo miałam do pana mnóstwo pytań o Donalda Trumpa. Może pan wróci? – namawiała go prowadząca. – Już do pani nigdy nie przyjdę! Z panią się nie rozmawia – rzucił Kowalski na odchodne.

Później opublikował jeszcze wpis w mediach społecznościowych.

"Jako współpracownik w latach 2008-2010 śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i śp. Władysława Stasiaka na znak protestu przeciwko powielaniu putinowskiej narracji przez Agnieszkę Gozdyrę i zaprzeczaniu oddania przez D. Tuska wraku Tu-154M Rosjanom opuściłem program" – napisał.

W połowie września Kowalski również opuścił studio telewizyjne, ale tym razem to on został z niego wyrzucony. Opuścił program z krzykiem. Obraził przy okazji zarówno polityków, jak i dziennikarkę TVP Info.

Były poseł Suwerennej Polski, a obecnie klubu Prawa i Sprawiedliwości, co chwila przerywał wypowiedzi zaproszonych do studia polityków i nie dawał dojść do głosu prowadzącej Kamili Biedrzyckiej.

Czytaj także: https://natemat.pl/569723,za-te-slowa-kowalski-zostal-wyrzucony-ze-studia-tvp

W pewnym momencie postanowił wszystkich obrazić. "Zapłacicie za to!", "hipokryci", "patowładza" – to tylko niektóre słowa, jakie wykrzykiwał polityk z województwa opolskiego.

Miażdżący raport MON ws. podkomisji Macierewicza

W październiku wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wraz z wiceministrem obrony narodowej Cezarym Tomczykiem przedstawili raport z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. W 2016 roku powołał ją ówczesny szef MON Antoni Macierewicz, który dwa lata później został jej przewodniczącym.

Zespół przygotował raport, który ma 790 stron. Jej wniosek jest jeden: negatywna ocena funkcjonowania podkomisji we wszystkich aspektach. Jak mówił Kosiniak-Kamysz, komisja Macierewicza "skupiła się na udowodnieniu, że w Smoleńsku doszło do wybuchu". – Inne hipotezy zostały odrzucone – stwierdził.

Kierownictwo MON zdecydowało o złożeniu 41 zawiadomień do prokuratury, 24 związane są z Antonim Macierewiczem. Chodzi m.in. o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej, niedopełnienie obowiązków, oświadczenia nieprawdy w dokumentach, dopuszczenia osób trzecich do prac podkomisji, a nawet łapownictwa.