Podejrzany ws. tragedii na S7 przerwał milczenie. Tak tłumaczy się Mateusz M.
Jak podało TVN24, śledczy ustali, że Mateusz M. nie był ani pijany, ani pod wpływem narkotyków. Nie korzystał także z telefonu, a samochód nie był przeładowany.
Podejrzany ws. wypadku na S7 zabrał głos po tragedii
Kierowca tira w rozmowie z reporterką "Faktów" TVN powiedział teraz: – Gdybym mógł cofnąć czas, to zrobiłbym cokolwiek innego.
Próbował sobie też przypomnieć moment wypadku. – Głuchy dźwięk rozbijanych aut, jedno za drugim. Oczywiście, że nikomu nie chciałem krzywdy zrobić. Sam przed sobą nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Nie wiem, co się zadziało – opowiadał Mateusz M.
Do sprawy odniosła się również żona mężczyzny. – Nasza córka jest w wieku tamtych dzieci i, patrząc na nią nawet, od razu myślimy o nich – powiedziała pani Anna, żona Mateusza M.
– My jesteśmy rodzicami, którzy też pochowali dziecko, i wiem, że nie ma takich słów, które przyniosą ulgę. Być może kiedyś znajdą w sobie tyle siły, żeby spróbować w pewnym sensie nam wybaczyć – poprosiła kobieta.
Dodajmy także, że w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński przekazał naTemat.pl, że sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie 37-letniego kierowcy. Śledczy powiedział wówczas, że decyzja sądu była dla niego zaskoczeniem.
W piątek prokuratura złożyła zażalenie na tę decyzję.
Sąd nie zdecydował o tymczasowym areszcie dla kierowcy tira
Jak uargumentował sąd swoją wcześniejszą decyzję? Zapytaliśmy o to wtedy rzecznika Sądu Okręgowego w Gdańsku, który odpowiada za kontakty z mediami w tej sprawie. – Sąd Rejonowy uznał, że tutaj nie ma przesłanek do tymczasowego aresztowania – podkreślił w czasie rozmowy z naTemat.pl rzecznik prasowy gdańskiego SO ds. pionu karnego Mariusz Kaźmierczak.
Następnie wyliczył, jakie przesłanki wskazał w sądzie prokurator. – Po pierwsze – obawę zagrożenia surową karą, a po drugie była to obawa ucieczki bądź ukrycia się podejrzanego – wskazał rzecznik, dodając, że "sąd stwierdził, że żadna z tych przesłanek nie zachodzi w tej sprawie".
– Jeżeli chodzi o ucieczkę bądź jakikolwiek inny sposób bezprawnego utrudnianie postępowania, to sąd rejonowy stwierdził, że podejrzany ma stałe miejsce pobytu, ustabilizowaną sytuację życiową i rodzinną. Prawdopodobieństwo, że to wszystko rzuci teraz i będzie się ukrywał, jest niewielkie – wyjaśnił nam sędzia Mariusz Kaźmierczak.
Jednocześnie poinformował, iż "jeżeli chodzi o sam materiał dowodowy, to on już został w dużej mierze zabezpieczony". – Sąd Rejonowy stwierdził, że podejrzany nie będzie miał wpływu na dalsze czynności dowodowe – zauważył rzecznik.
W kwestii zagrożenia surową karą, jak mówił sędzia, "Sąd Rejonowy podkreślił, że tymczasowy areszt, jak każdy inny środek zapobiegawczy, jest stosowany tylko i wyłącznie w celu zapewnienia zabezpieczenia prawidłowego biegu postępowania".