Szef MON obnażył podkomisję Macierewicza. Przedstawił druzgocący raport
W czwartek rano (24 października) wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wraz z wiceministrem obrony narodowej Cezarym Tomczykiem przedstawili raport z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. Przewodniczył mu pułkownik pilot Leszek Błach.
Zespół został powołany w styczniu i jego zadaniem była ocena rzetelności, zasadności i gospodarności działań podejmowanych przez byłą już podkomisję MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Podkomisja smoleńska Macierewicza. Kosiniak przedstawił druzgocący raport
W skład zespołu weszli eksperci z dziedziny lotnictwa, inżynierowie i prawnicy związani lub pracujący w MON lub podległych mu jednostkach. Jego członkami nie byli politycy. Co ważne, i podkreślił to w czwartek szef MON, zespół nie zajmował się przyczynami katastrofy smoleńskiej.
Zespół przygotował raport, który ma 790 stron. Jej wniosek jest jeden: negatywna ocena funkcjonowania podkomisji we wszystkich aspektach. Jak mówił Kosiniak-Kamysz, komisja Macierewicza "skupiła się na udowodnieniu, że w Smoleńsku doszło do wybuchu". – Inne hipotezy zostały odrzucone. To wynika z raportu – stwierdził.
I dodał: – Sam skład podkomisji nie był składem rzetelnym, bo nie było tam specjalistów od wypadków lotniczych. Niektórzy mylili podstawowe pojęcia i procedury, a wnioski zaprzeczały prawom fizyki.
Tyle kosztowała państwo podkomisja Macierewicza
– Komisja kosztowała 34,5 mln zł. Doszło do uszkodzenia samolotu o wartości blisko 50 mln zł – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz o kosztach działań podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. – Wynagrodzenia były wypłacane bez nadzoru, nie stosowano prawa zamówień publicznych – dodał szef MON.
Jeden z ekspertów podkomisji Macierewicza w latach 2016-2023 zarobił około 900 tys. zł. Kolejne 100 tys. zł wydano na przykład na film o jej działaniach.
– Jedynym dokumentem, który został prawidłowo przygotowany, były wydatki – powiedział wiceminister Cezary Tomczyk. – Milion złotych przeznaczono na ochronę Antoniego Macierewicza – stwierdził, dodając, że "nie była ona konieczna".
Kosiniak-Kamysz ocenił, że "celem podkomisji było dzielenie społeczeństwa, a nie dochodzenie do prawdy". – Komisja przekraczała uprawnienia, Antoni Macierewicz przekraczał uprawnienia jako szef MON w sprawie tej podkomisji – powiedział.
Powołując się na raport zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej, wicepremier stwierdził, że "legalność jej działania jest żadna".
– Przeanalizowaliśmy ponad 7500 stron dokumentów niejawnych. Było to niezwykle czasochłonne i wymagało wnikliwości ze strony członków zespołu – powiedział pułkownik pilot Leszek Błach.