Putin nie zatrzyma się przed niczym. Właśnie "znalazł" 20 tys. nowych żołnierzy
Problemy w Ukrainie się mnożą. Armia Zełenskiego ma ograniczone dostawy broni i nie może atakować celów w głębi Rosji. Równocześnie siły Putina zmieniły taktykę i zaczęły przejmować inicjatywę na froncie. – Ukrainie zaczyna brakować wojska i dzięki temu Rosjanie zyskują przewagę strategiczną – mówił niedawno w rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak.
Wiele wskazuje na to, że żołnierzy nie zabraknie Władimirowi Putinowi. Zwłaszcza że rosyjski dyktator właśnie zapewnił sobie potencjalnych 20 tys. nowych żołdaków. Nie będzie szukał ich wśród młodych, a pośród tych, którzy mieli konflikt z prawem.
Zamiast do więzienia, pójdą na front. Władimir Putin szuka żołnierzy dla Rosji
W środę 2 października Władimir Putin podpisał ważny dekret. Jak informuje "Radio Swoboda", na jego mocy do rosyjskiej armii będą mogły zaciągać się osoby będące w stanie oskarżenia lub czekające na uprawomocnienie się wyroku.
Dodajmy, że to już kolejny raz, kiedy rosyjski dyktator sięga po zbrodniarzy, aby wesprzeć swoją armię walczącą w Ukrainie. Wcześniej jednak do wojska mogli zaciągnąć się przestępcy, którzy już odbywali karę pozbawienia wolności. W szeregi rosyjskiego wojska mogły wstąpić także osoby, wobec których prowadzone było śledztwo.
Czy oskarżeni będą chętni na zaciągnięcie się do wojska? Jeżeli mają coś na sumieniu, to na pewno będzie to dla nich jakieś rozwiązanie. W zamian za podpisanie kontraktu z armią, postępowania przeciwko nim mają być umarzane. Ci, którzy przebywają w aresztach, będą z nich zwalniani.
To jednak nie koniec. Rosja zapomni o ich możliwych przewinieniach po tym, jak otrzymają państwowe odznaczenie lub zostaną zwolnieni ze służby wojskowej. W stan spoczynku będą mogli przejść ze względu na wiek, stan zdrowia, w momencie zakończenia stanu mobilizacji lub zakończenia wojny. Jak się okazuje, w ten sposób Władimir Putin może zdobyć nawet 20 tys. nowych rekrutów.
Wojna w Ukrainie wchodzi w nowy etap. Rosjanie przejęli ważne miasto
W ostatnich dniach światowe media skupiły się na konflikcie na Bliskim Wschodzie. Przez to ich uwadze umknęła pogarszająca się sytuacja Ukrainy. Jak podaje "Washington Post", armia Zełenskiego nie radzi sobie z nową taktyką Rosji.
Z informacji przekazanych przez dziennikarzy wynika, że siły Putina zrezygnowały na razie z ataków artyleryjskich i posyłania ogromnych liczb nieprzygotowanych żołnierzy na front. Teraz najgroźniejsze mają być małe i dobrze wyszkolone oddziały powietrzno-desantowe.
Na front miała dotrzeć także nowa technologia, dzięki której rosyjscy dowódcy znacznie lepiej organizują ataki. Ogromnym zagrożeniem stały się także drony, które wysyłane są w precyzyjnie dobrane cele.
Wszystko to sprawiło, że po miesiącach walk i wielu wcześniejszych porażkach, Rosja przejęła 1 października miasto Wuhłedar w obwodzie donieckim. Dla Putina jest to kluczowe miejsce w walce o Donbas. Krzyżują się tam dwa fronty, dzięki czemu będzie możliwe znacznie sprawniejsze zaopatrywanie oddziałów. Pomoże w tym także kolej, która znajduje się nieopodal 14-tysięcznego miasta.