Michalik: Tak Duda "sprzedaje" bezpieczeństwo i dobrą opinię Polski

Eliza Michalik
20 września 2024, 14:59 • 1 minuta czytania
W czasie, gdy Andrzej Duda planował wyjazd do USA, by wspierać Trumpa i – pośrednio – Putina, bo takie efekty przyniosłaby ta podróż, prezydent Czech razem z mieszkańcami swojego kraju pracował dzień i noc, nosząc paczki z pomocą dla powodzian.
Eliza Michalik Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Niestety w przypadku polskiego prezydenta mamy do czynienia nie tylko ze skrajną znieczulicą (gdy woda zalewała ludzi Duda, bawił się na dożynkach), ale z czymś dużo poważniejszym – zdradą polskich interesów narodowych.

Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że jadąc w trakcie kampanii wyborczej do USA i jawnie wspierając w ten sposób  kandydata, który sam publicznie deklaruje podziw dla Putina, działałby wbrew interesom własnej Ojczyzny. To zresztą już kolejne, z szeregu bardzo niepojących zachowań Dudy mogących prowadzić do wniosku, że polski prezydent, "sprzedaje" bezpieczeństwo i dobrą opinię Polski.

Pytanie, czy sprzedaje je "tylko" za – co sugerują niektórzy demokratyczni politycy – azyl w USA, gdyby Trump wygrał wybory i pomoc w karierze po zakończeniu swojej niechlubnej prezydentury, czy także – i to jest dużo gorszy scenariusz – chce pomóc PiS, swojej jawnie już prorosyjskiej partii-matce w przetrwaniu obecnych złych czasów?

Kogo wspiera Duda?

Moim zdaniem nie ma w tej chwili ważniejszego pytania niż to, czy polski prezydent podporządkowuje w swoje działania zewnętrznym interesom – w tym interesom Rosji i jej popleczników.

Donald Trump wielokrotnie bezpośrednio i pośrednio chwalił Putina. Podważał też sens istnienia NATO i zasady działania Sojuszu, co wobec trwającej na Ukrainie wojny, bardzo osłabiało ją i jej sojuszników. W 2016 roku nazwał Putina "silnym przywódcą" – i nie było to powiedziane z ironią, tylko z podziwem. Cytowała go wtedy Russia Today: "Putin jest lepszym prezydentem niż Obama, jest lepszym przywódca dla Rosji, niż Obama dla Ameryki". 

Trump był zresztą wiele razy krytykowany za zbytnią uległość wobec Putina – posunął się nawet do takiego braku patriotyzmu wobec własnego kraju, że w 2018 roku, na konferencji prasowej w Helsinkach po spotkaniu z Putinem, publicznie zakwestionował ustalenia amerykańskich agencji wywiadowczych dotyczące rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA. (Najwyraźniej polski prezydent próbował go ostatnio naśladować publicznie, podważając zaufanie do polskich służb specjalnych).

Republikański senator John McCain nazwał tato wystąpienie Trumpa "jednym z najbardziej haniebnych spektakli z udziałem amerykańskiego prezydenta w historii". Powiedział, że "żaden prezydent nie poniżył się tak nikczemnie przed tyranem (...). Nie tylko prezydent Trump zawiódł, nie mówiąc prawdy o naszym przeciwniku; ale też, mówiąc do świata w imieniu Ameryki, nasz prezydent nie bronił tego, co czyni nas tym, kim jesteśmy – republiką ludzi wolnych".

Dziś podobne słowa można powiedzieć o zachowaniu Dudy wobec Polski i Polaków.

Działania Trumpa nie są zgodne z interesem Polski – bo unika on krytyki Rosji nawet za sprawy oczywiste, jak napaść na Ukrainę czy aneksja Krymu. Popierając go w kampanii, Duda wysyła (niestety nie w imieniu swoim, tylko Polski) jasny sygnał Putinowi: nic się nie martw, są w Polsce, w Europie ludzie, którzy są z tobą. A to wszystko w sytuacji śmiertelnego zagrożenia dla Polski ze strony Rosji.

Ciekawego mamy prezydenta

Oczywiście w jakimś sensie zachowanie Dudy jest logiczne: w końcu wywodzi się z PiS – jawnie już prorosyjskiej partii.

Która, wbrew własnej propagandzie, rządząc Polską, nie prowadziła skutecznej polityki odstraszania Rosji. Wręcz przeciwnie – poprzez konsekwentne osłabianie więzi z Unią Europejską i NATO, ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej, szereg bezprawnych i nieracjonalnych decyzji, nie wspominając o działalności Macierewicza, PiS sprawił, że Polska stawała się coraz bardziej bezbronna wobec Rosji. I gdyby nie przegranie przez PiS wyborów 15 października 2023 roku dziś bylibyśmy już jawnym satelitą Putina i fasadowym członkiem UE i NATO.

A zatem – "ciekawego" mamy prezydenta i ciekawą postawę partii, z której się wywodzi: jawnie stawiającego wyżej interes Trumpa i – pośrednio – Putina niż żywotne interesy własnego kraju.

Zagrożenie ze strony Rosji wobec Polski jest bardzo realne i prezydent Polski powinien je traktować jako priorytet. Duda tego nie robi.

Wspieranie prorosyjskiej polityki Trumpa, ignorowanie zagrożeń ze strony Rosji, marginalizacja interesów Unii Europejskiej, a także zaniedbywanie własnych obywateli (a wszystko to pokazuje ta wizyta) moim zdaniem stawia pod znakiem zapytania lojalność prezydenta Andrzeja Dudy wobec Polski.