"Szyny były złe" więc pociąg do Zakopanego szybciej nie pojedzie. Komedia w stolicy Tatr trwa

Klaudia Zawistowska
11 kwietnia 2024, 17:35 • 1 minuta czytania
Aż trudno nie przywołać kultowych już słów reporterki TVP3 o złych szynach, kiedy w Zakopanem zmagają się z kolejnym problemem. Pociągi PKP jadą tam z "zabójczą" prędkością 40 km/h. Wyjaśnienie jest kuriozalne.
Kolejny problem na dworcu PKP w Zakopanem. Tym razem nie z peronem, a z torami Fot. Pawel Murzyn/East News

Nowy dworzec w Zakopanem mógłby z powodzeniem zostać planem kolejnego sezonu popularnego programu "Usterka". Najpierw problemem był peron, który zapadł się zaledwie kilka miesięcy po oddaniu do użytku. Teraz zmorą są tory, przez które pociągi musiały gwałtownie zwolnić.

Zakopane z problemami na nowym dworcu PKP

O dworcu PKP w Zakopanem głośno jest od wielu miesięcy. Jego generalny remont ciągnął się w nieskończoność i oddanie go jeszcze w 2023 roku wydawało się być nierealne. Wtedy jednak prace nagle przyspieszyły, a marzenie mieszkańców i turystów udało się spełnić. Pierwszy pociąg wjechał na peron chwilę przed Bożym Narodzeniem.

Remont trwał blisko dwa lata i wiele wskazuje na to, że jeszcze trochę potrwa. Wszystko z powodu licznych poprawek, które muszą teraz wprowadzać budowlańcy. Najpierw problemem okazał się peron, który zapadł się na początku marca.

– Peron nie przypomina peronu, a raczej tor do jazdy terenowej z przeszkodami. Jakieś sto metrów jego nawierzchni zapadło się na głębokość około pół metra – informował wówczas reporter RMF FM Maciej Pałahicki.

Prace trwały kilka dni, a wiele osób podkreślało, że przyczyną tak poważnej usterki był pośpiech podczas kończenia prac, a także prowadzenie ich podczas bardzo niskiej temperatury. Z tego samego powodu teraz Zakopane ma problem z torami.

PKP szybciej do Zakopanego nie pojedzie. Problemem zapadnięte tory

9 kwietnia o kolejnej usterce związanej z remontem dworca PKP w Zakopanem poinformował "Rynek Kolejowy". Jak się okazuje, w stolicy Tatr, a także na szlaku Szaflary-Poronin doszło do deformacji torów. PKP PLK poinformowało już, co mogło być powodem tej usterki.

Niespodzianka: przyczyną deformacji torów mogło być kładzenie ich przy niskiej temperaturze w okresie zimowym. Jak podaje "Rynek Kolejowy", miało do tego dojść na wyraźną prośbę zamawiającego. Spółka ZUE odpowiedzialna za tę inwestycję, wiedziała, że aby nie doszło do deformacji, konieczne będzie odprężenie toru. Chciała to zrobić wcześniej, jednak nie otrzymała zgody na nocne przerwy, podczas których prowadziłaby prace. Odpowiednie decyzje zapadły dopiero teraz.

W konsekwencji pociągi do Zakopanego muszą jechać znacznie wolniej niż dotychczas. Prędkość na uszkodzonym odcinku została ograniczona do zaledwie 40 km/h. PKP PLK dodało, że mimo usterki nie było zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu kolejowym.

Zakopane ma problem nie tylko z pociągiem. Liczba turystów spada

Zakopane od lat pozostaje najpopularniejszym miejscem w polskich górach. Jednak górale z niepokojem patrzą na liczby rezerwacji składanych w ostatnich miesiącach. Już zima pod Tatrami nie należała do udanych. Z powodu szybkiego ocieplenia i braku śniegu, w wielu miejscach sezon narciarski zakończył się znacznie wcześniej. Nadal da się jednak szusować m.in. na Kasprowym Wierchu, co udowodnił niedawno prezydent Andrzej Duda.

Rozczarowujące okazały się również święta. Liczba rezerwacji na Wielkanocy była wyraźnie niższa niż w poprzednich latach. Winą za to górale obarczyli m.in. aferę z fałszywym misiem z Krupówek.

– Zrobił nam taką opinię, o nas, o Zakopanem, że suchej nitki na nas nie zostawiają. Mówią, że górale są pazerni na dutki, że góral nie podałby ci szklanki wody. Ale mylą pojęcia. To żaden góral. A takich górali, jak ja, z krwi i kości, to zostało nas w Zakopanem parę procent – mówił dla naTemat Marek Zawadzki, prawdziwy miś z Krupówek.