Majcherek: Zmiana prawa może nie wystarczyć. Lekarze nie wykonywali aborcji nawet, kiedy mogli
Śmierć 30-latki w Pszczynie została odnotowana we Włoszech, bo przypomniała niemal identyczną tragedię, jaka rozegrała się tam przed kilkoma laty. W kraju, w którym aborcja jest legalna, ale 80 proc. lekarzy na Sycylii podpisało klauzulę sumienia. Na Podkarpaciu nie wykonywano żadnych aborcji na długo przed obwieszczeniem trybunału Przyłębskiej, bo tam także lekarze odmawiali przeprowadzania takich zabiegów.
Czytaj także: Krzyczała z bólu przez 12 godzin, ale odmówiono jej aborcji. Historia Valentiny wstrząsnęła Włochami
Zakaz aborcji został w Polsce wprowadzony nie ustawą, lecz orzeczeniem trybunału nazywającego się konstytucyjnym, zatem każda liberalizacja prawa aborcyjnego może być uznana za sprzeczną z konstytucją. Nie wystarczy więc zmienić skład legislatywy, trzeba byłoby zmienić werdykt trybunału, co w praktyce wymaga zmiany jego składu.
A pozostaje jeszcze prezydent z prawem weta, które utrzyma wraz ze swoim stanowiskiem do 2025 r. Do tego czasu zmiany w prawie aborcyjnym są niemożliwe. Chyba że zaostrzające je, zgodnie z żądaniami Kai Godek.
Jej istnienie, osoba i działalność nie są bynajmniej głównym źródłem problemów i tragedii dotykających polskich kobiet. Fanatycy i fundamentaliści są wszędzie. Nieszczęściem jest, że tak duża część Polaków głosuje na polityków gotowych realizować postulaty Godek.
Czytaj także: Kaja Godek to dziś najgorsza osoba w Polsce. Jak smutnym trzeba być, by walczyć o takie rzeczy?
W Pszczynie, gdzie rozegrała się tragedia 30-letniej kobiety, PiS wygrał wybory w 2019 r. z prawie 48-procentowym poparciem, a Duda rok temu zdobył 55 proc. głosów. Nawet jednak ewentualna zmiana preferencji elektoratu i układu sił politycznych nie gwarantuje zmiany postaw i zachowań kluczowych środowisk, w tym kościelnego i lekarskiego.
Presja antyaborcjonistów po utracie wpływu na władzę polityczną nie osłabnie, lecz jeszcze się nasili. Kościół katolicki na pewno nie zmieni swojego stanowiska i ustami swoich kaznodziei będzie jeszcze zacieklej odsądzał od czci i wiary zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego.
Ciekawe jak wielu lekarzy będzie się chciało oprzeć tym naciskom, narażając się na szykany i pogróżki. A przecież są wśród nich nie tylko oportuniści i tchórze, lecz także dewoci. Są podstawy, by przewidywać, że na całym Podkarpaciu nie znajdzie się żaden lekarz gotowy dokonywać zabiegów aborcji po ich zalegalizowaniu, skoro nie było żadnego przed ich zdelegalizowaniem. A w innych regionach też nie będzie łatwo.
Autorytarna władza ustanawia w Polsce swoje porządki, bo ma silne wsparcie znaczących liczebnie kręgów polskiego społeczeństwa.
Czytaj także: Prof. Majcherek: Wyborcy PiS mogą najwięcej stracić na wyprowadzeniu Polski z UE
To nie powinno jednak zniechęcać, lecz przeciwnie – dodatkowo mobilizować, ze świadomością, że potrzebny jest jeszcze większy wysiłek i zaangażowanie. Uznanie należy się tym mieszkańcom Pszczyny i okolic, którzy przeszli w marszu pamięci o Izabeli i protestu przeciw decyzjom, które doprowadziły do jej śmierci. Być może byli wśród nich głosujący dotychczas na PiS, którzy uświadomili sobie tragiczne skutki swoich decyzji, a także niegłosujący, którzy zrozumieli rezultaty swojej obojętności.
Manifestacje w całej Polsce, a zwłaszcza mniejszych ośrodkach, często zdominowanych dotychczas przez zwolenników autorytarnej władzy, są ważnym świadectwem obywatelskiej mobilizacji. Skoro coraz wyraźniej widać jak bardzo jest ona potrzebna, może będzie jeszcze silniejsza.
https://natemat.pl/382287,prof-majcherek-arbeit-macht-frei-nieprawdaz-panie-dworczyk