Finlandia reaguje po reportażu "Chore bydło kupię". Pyta o podejrzane mięso
Fiński Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (Ruokavirasto) skierował do strony polskiej zapytanie, czy do Finlandii mogło trafić podejrzane mięso. To prawdopodobnie efekt informacji medialnych o domniemanym uboju chorych krów w Polsce.
Decyzja Ruokavirasto może mieć związek z reportażem"Superwizjera" TVN o domniemanym uboju chorego bydła na Mazowszu. Poinformował o tym fiński dziennik "Helsingin Sanomat", ktory zwrócił uwagę, że dla Finlandii Polska jest drugim po Niemczech głównym dostawcą mięsa.
Dziennikarze "Superwizjera" TVN pokazali w reportażu "Chore bydło kupię" proceder nielegalnego handlu chorym mięsem. Patryk Szczepaniak, współautor reportażu, który zatrudnił się w ubojni, opowiedział w rozmowie z naTemat, jak wyglądała praca. Główny Lekarz Weterynarii RP zarządził przeprowadzenie kontroli w całym kraju w związku z reportażem "Superwizjera".
– Nocną zmianę w ubojni zaczynałem o 17, kończyłem o 5 rano. Byłem zestresowany i trochę przerażony. Przez cały czas ładowaliśmy tusze, które tak śmierdziały, że zbierało się na wymioty nie tylko mnie, ale i kolegom, którzy pracują w ubojni po kilka albo kilkanaście lat – opisał Patryk Szczepaniak.
Dziennikarz naTemat Kamil Rakosza wcielił się w hodowcę krów zainteresowanego sprzedażą chorej sztuki i zadzwonił do kilku skupów w kilku miejscach w kraju. Okazało się, że gdyby faktycznie nim był, bez problemu wzbogaciłby się na handlu chorymi krowami.
źródło: hs.fi