Prof Marian Filar o Trynkiewiczu: Słusznie, że podrzucono mu kompromitujące materiały. W imię wyższej konieczności
Prof Marian Filar o Trynkiewiczu: Słusznie, że podrzucono mu kompromitujące materiały. W imię wyższej konieczności Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
Reklama.
– Jest dla mnie oczywiste, że to, co się stało, to prowokacja – mówi prof. Filar w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Jego zdaniem, nie jest to skandal, bo państwo znalazło się w sytuacji, gdy "wilk znajdzie się między owcami". A władza musi zrobić wszystko, by wilk nikogo nie mógł ugryźć. Dlatego też zrealizowano "najlepszy wariant", czyli nie wypuszczenie wilka między owce – wyjaśnia prawnik.
Prof. Filar zaznacza, że osoba, która podjęła decyzję o dokonaniu prowokacji wobec Mariusza Trynkiewicza zrobiła słusznie. Ministerstwo sprawiedliwości i Służba Więzienna mają bowiem chronić ludzi, i jeśli nie mogli zrobić tego zgodnie z prawem, to "sięgnęli po inne środki".
Na pytanie, czy nie oburza go "podeptanie prawa", prof. Filar odpowiada krótko: za bardzo idealizujemy prawo, a rzeczywistość jest bardziej brutalna. – Ktoś postawił na szali dwa dobra: dobro systemu prawnego, kulturę przestrzegania prawa, a z drugiej strony: dobro społeczno-polityczne – mówił "Wyborczej".
Jego zdaniem biorąc pod uwagę skłonności Trynkiewicza, trzeba zastanowić się co jest ważniejsze: szacunek do prawa czy bezpieczeństwo ludzi. Karnista uważa, że prowokatorzy działali w imię "wyższej konieczności".

Przeczytaj także odpowiedź profesora Filara – tylko w naTemat.
Przypomnijmy, w poniedziałek wieczorem podczas przeszukiwania celi Mariusza Trynkiewicza znaleziono materiały z dziecięcą pornografią. Sprawą już zajęła się prokuratura, która na chwilę obecną nie postawiła mu żadnych zarzutów. Ze wstępnych ustaleń wynika bowiem, że były to zdjęcia i szkice, które nie przedstawiały czynności seksualnych. Śledczy wciąż prowadzą jednak czynności sprawdzające i nie wykluczają, że takie podstawy się pojawią.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie

Wśród załączonych materiałów były zdjęcia, w tym przedstawiające osoby najprawdopodobniej małoletnie, oraz dwa szkice. Żaden z tych materiałów nie przedstawia obcowania płciowego w jakiejkolwiek postaci ani innej czynności seksualnej w rozumieniu przepisów Kodeksu karnego.

Na żadnym ze zdjęć nie widać narządów płciowych, brzucha, piersi ani pośladków. Na niektórych z nich obnażone są natomiast ręce i nogi sfotografowanych osób, a na jednym dodatkowo plecy i fragment boku. CZYTAJ WIĘCEJ


Dyrektor więzienia, w którym osadzony jest Mariusz T., powiedział śledczym, że podobne materiały odnaleziono w jego celi w grudniu 2012 roku. Wówczas nie powiadomiono jednak organów ścigania. Dyrektor nie potrafił wyjaśnić, dlaczego zdjęć i szkiców nie wykryto wcześniej. Nie wie także, dlaczego cześć materiałów odnaleziono 8 lutego, a pozostałą część dwa dni później.
Natomiast Elżbieta Radziszewska z PO, szefowa komisji ds. służb specjalnych, w "Kropce nad i" mówiła, że Trynkiewicz był już pewien wyjścia na wolność. I dlatego ktoś przyniósł mu jego "skarby". – Tak sobie pomyślałam, że chyba Trynkiewicz jest już przekonany, że wychodzi, więc zbiera swoje skarby, żeby je ze sobą zabrać– mówiła posłanka PO.

źródło: "Gazeta Wyborcza"