"America is back. Niemcy też wracają". Prasa o pakiecie budżetowym
"America is back. Niemcy też wracają". Prasa o pakiecie budżetowym Fot. RALF HIRSCHBERGER/AFP/East News
REKLAMA

"Niemcy też wracają"

Wraz z decyzją, by przestać ograniczać wydatki na obronę hamulcem zadłużenia, Niemcy meldują się po powrocie z wakacji na froncie, na które koalicja Scholza wyjechała jesienią, choć Putin posuwał się naprzód i można się było spodziewać, że Trump wróci i otworzy na Zachodzie drugi front polityczny” – zauważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "To, że chadecja i SPD potrafiły dojść do porozumienia, nawet mimo wysokich kosztów specjalnego funduszu na infrastrukturę, to ważny i potężny sygnał dla Putina, Trumpa (który nie może już twierdzić, że Berlin nic nie robi) i europejskich sojuszników. 'America is back' – oznajmił Trump w swoim orędziu o stanie państwa. Niemcy też wracają. Chadecja i SPD muszą jednak jeszcze przekonać Zielonych lub FDP do zgody na możliwości zadłuzenia" – czytamy.

Wyraźny sygnał dla Waszyngtonu i Moskwy

"Oprócz rozmiaru zawrotne są dwa inne punkty. Z jednej strony, to zwrot o 180 stopni w przypadku Friedricha Merza: podczas kampanii wyborczej zawsze wykluczał dodatkowe długi i takie plany ze strony SPD i Zielonych oceniał jako gospodarczy nonsens. Z drugiej to tempo, w jakim Merz chce teraz przeprowadzić te plany przez parlament. Czy to jakaś wyjątkowa forma oszustwa wyborczego?" – pisze dziennik ekonomiczny "Handelsblatt".

"W związku ze zmianami w układzie sił na świecie wprowadzonymi przez Donalda Trumpa specjalny fundusz dla Bundeswehry jest godny pochwały. To wyraźny sygnał dla Waszyngtonu i Moskwy" – przyznaje dziennik. "Natomiast pakiet infrastrukturalny to niebezpieczne ustępstwo na rzecz SPD. Trzeba zrobić wszystko, żeby był on tak konkretny jak to możliwe. O to Merz musi teraz powalczyć z SPD" – dodaje "Handelsblatt", przewidując, ze socjaldemokraci nie zrezygnują łatwo ze swoich postulatów ws. płacy minimalnej, emerytur i czy zasiłku dla bezrobotnych.

"To szok kulturowy"

"Bilion nowych długów na szkolenia i obronę Niemiec przed Putinem chce zaciągnąć Merz. Husarski żart i jednocześnie ogromne oszustwo wyborcze. Przed wyborami on i jego chadecja sztywno i stanowczo obiecawali coś przeciwnego. To wręcz 'niegodziwe', jak powiedziała ustępująca minister spraw zagranicznych z Zielonych" – pisze "Münchner Merkur".

Po chwili jednak przyznaje: "To jednak słuszne, że Merz ma silną wolę, by poprowadzić Niemcy i Europę przez ten punkt zwrotny i nie cofa się przy tym przed dramatycznymi decyzjami. To szok kulturowy dla kraju, który przeżył 16 lat polityki wagonu sypialnego Angeli Merkel i trzy lata autoblokady koalicji Scholza. Ale co nam pozostało? Hamulec zadłużenia został wynaleziony na 'normalne' czasy, aby można go było wykorzystać, gdy wymaga tego historia. A historia dzieje się właśnie teraz, na naszych oczach".

"Przed Niemcami złote czasy"

O ile istnieje jakaś mądrość roju, jeśli chodzi o rozwój wydarzeń na giełdzie, przed Niemcami złote czasy. Rynki liczą, że przy gigantycznym programie inwestycyjnym będzie można pokonać stagnację w Niemczech. A już sam fakt, że ten pakiet będzie wkrótce dostępny, powinien  znacząco rozruszać gospodarkę i poprawić nastroje inwestycyjne" – pisze "Kölner Stadt-Anzeiger".

"Podejście to nie chroni przez względnym ryzykiem gospodarczym. Jeśli państwo zgłasza popyt w takim rozmiarze, z reguły nakręca to ceny. Inflacja może powrócić. A przy nowych możliwościach za zadłużania się Niemcy dołączą wkrótce do państw wysokozadłużonych. Ten rozwój sytuacji nie jest jednak pewny. I byłby złem koniecznym” – ocenia gazeta z Kolonii.

Opracowanie: (DPA/mar)