Republikański kandydat na prezydenta Donald Trump planuje zakończyć wojnę Rosji na Ukrainie poprzez jej "zamrożenie". Oczywiście jeśli wygra wybory. Na czym polega plan Trumpa? Jego szczegóły spodobają się na Kremlu, Kijów nie będzie zadowolony.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trump od dawna twierdzi, że zakończy wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu "24 godzin", nie wyjaśniając, w jaki sposób zamierza to osiągnąć. Amerykańskie media przeanalizowały propozycje Trumpa i poznały nieco szczegółów go dotyczących.
Jak Trump chce zakończyć wojnę? Cóż, zacznijmy od tego, że on nie chce jej kończyć. Zamierza "zamrozić" konflikt. Jak przypomina "Financial Times" republikański kandydat na wiceprezydenta J.D. Vance we wrześniu przedstawił pomysł zamrożenia wojny poprzez ustanowienie autonomicznych regionów po obu stronach strefy zdemilitaryzowanej i pozostawienie Ukrainy poza NATO.
Ukraina oddaje, Europa płaci
Znamy też niektóre propozycje Trumpa dzięki przeciekom z kręgu jego doradców. Wynika z nich, że zamierza on skorzystać z tzw. porozumień mińskich z 2014 i 2015 roku. Nie zostały one nigdy wdrożone. Zawierały one plan utworzenia stref autonomicznych w okupowanych przez Rosję częściach obwodów donieckiego i ługańskiego. W porozumieniach nie wymieniano za to okupowanego przez Rosjan Krymu.
Jeden z doradców Trumpa powiedział, że nowy plan może obejmować mechanizmy egzekwowania i konsekwencje naruszenia porozumienia. Jednak jego zdaniem, to wojska europejskie, a nie siły NATO czy siły pokojowe ONZ, będą musiały utrzymać porządek.
"Ameryka będzie nalegać na dwie rzeczy. Nie będziemy mieć żadnych wojsk w mechanizmie egzekwowania. Nie płacimy za to. Płaci za to Europa" – dodał.
Jak pisze "FT" są i inne raporty i przecieki, które wskazują na to, iż plan Trumpa może się wiązać z wywieraniem presji na Ukrainę, aby oddała terytorium lub zrezygnowała z aspiracji do NATO.
NATO nie dla Ukrainy
"Financial Times" cytuje też słowa Freda Fleitza, byłego analityka CIA. Pracował on w Białym Domu za czasów kadencji Trumpa. Fleitz sugeruje, że członkostwo Ukrainy w NATO może na kilka lat zostać zdjęte z porządku obrad, aby skłonić Rosję do negocjacji.
"Zamrażamy konflikt, Ukraina nie oddaje żadnego terytorium, nie rezygnuje ze swoich roszczeń terytorialnych, a my prowadzimy negocjacje z założeniem, że prawdopodobnie nie będzie ostatecznego porozumienia, dopóki Putin nie zejdzie ze sceny" – mówi analityk.
Trump uważa też, że Biden powinien porozmawiać z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, tak jak prezydenci robili to z przywódcami radzieckimi podczas zimnej wojny.
Kij na Rosję
Ale jak skłonić Rosję do ustępstw i zamrożenia konfliktu? Trump ma na to jedną radę: pieniądze. Mike Waltz, jeden z najważniejszych republikańskich mówców ds. bezpieczeństwa narodowego w Izbie Reprezentantów, zasugerował, że Trump może zagrozić załamaniem rosyjskiej gospodarki poprzez obniżenie cen ropy i gazu.
"Zalewasz świat tańszą, czystszą amerykańską ropą i gazem. Obniżasz cenę" – mówi Waltz.
Wiele wskazuje na to, że ten prosty plan Trumpa ma jednak pewne minusy. Widzi je nawet Partia Republikańska, która na pomysły Trumpa kręci nosem. Plan nie spodobałby się też sojusznikom USA na Bliskim Wschodzie. Z radością nie zareagowałaby na niego choćby Arabia Saudyjska.
Jednak osoby bliskie Trumpowi twierdzą, że może on wywrzeć solidną presję ekonomiczną na Putina.