Końcówka października jest jeszcze w miarę ciepła. Wraz z pierwszym listopadowym weekendem do Polski ma jednak nadejść silne ochłodzenie. Przymrozki? Będą. Śnieg? Nie wszędzie, ale będzie. To już chyba czas na zmianę opon na zimowe i wyciągnięcie z szafy ciepłych butów na słotę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiele osób zastanawia się, jaka będzie pogoda na Wszystkich Świętych i przez pierwszy weekend listopada. Odpowiadamy: jak za dawnych dobrych czasów. Na palące się znicze może lecieć śnieg.
Przejrzeliśmy kilka modeli synoptycznych, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Ze wszystkich wynika, że za kilka dni, pod koniec tygodnia i na początku kolejnego możemy spodziewać się regularnych przymrozków, a nawet opadów śniegu. Nie znaczy to, że na drogach pojawią się zaspy, ale cienka warstwa topiącego się opadu bywa nawet bardziej uciążliwa.
Śnieg może spaść już 1 listopada. Na razie do tej daty nie warto się przywiązywać. Przypomnijmy, że meteorolodzy publikują jedynie prognozy, zaś pogoda zmienną jest. Ochłodzenie może przyjść nieco wcześniej, może też nieco później. W każdym razie przymrozki i opady są niemal pewne.
Jak prognozuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej już 1 listopada wieczorem w Polsce mogą się pojawić pierwsze przelotne opady śniegu. Nadejdą od północy, w kolejnych dniach ich zasięg rozszerzy się na resztę kraju. Oczywiście te prognozy nie dotyczą tzw. wysokich gór, gdzie śnieg mamy już od jakiegoś czasu.
Ten tydzień na razie mija nam pod wpływem wyżu. Przyniósł nam on słoneczną i ciepłą pogodę. Za nim idzie jednak niż, który Polskę ochłodzi i ochlapie lub posypie. Na razie przez kilka dni będziemy mieli po małe kilkanaście stopni w dzień i kilka w nocy. Pod koniec tygodnia zrobi się z tego kilka w dzień i około zera w nocy.
Oglądając prognozy pogody, pamiętajmy o tym, że "oficjalna" temperatura mierzona jest na wysokości 2 metrów nad ziemią. Jeśli tam będzie zero, to przy samym gruncie temperatura może spaść do wartości ujemnych.
Czy to już czas na zmianę opon?
Trudno powiedzieć. Opony na zimowe zmieniamy wtedy, gdy temperatura spada poniżej 7 stopni Celsjusza. W takich warunkach mamy do czynienia ze znacznym spadkiem przyczepności opon letnich. Oczywiście granica 7 stopni jest umowna. Nie jest tak, że opony letnie przy temperaturze poniżej 7 stopni tracą właściwości. Są modele, które w takich warunkach zachowają się lepiej od przeciętnych zimówek.
Ale o wymianie opon warto pomyśleć na spokojnie, zaplanować ją, by później nie stać na mrozie w kilometrowych kolejkach do wulkanizatora. Wydaje się, że obecne spadki temperatury są bardzo dobrą okazją do umówienia się na wymianę gumek w aucie.
Może się też zdarzyć tak, że po stosunkowo zimnym weekendzie i kolejnych dniach przyjdzie do nas ocieplenie. Mimo wszystko drogi będą już wilgotne, nocami będą zdarzać się przymrozki. Lepiej w takich warunkach mieć auto obute w zimowe opony.
Pamiętajmy też, żeby pozbyć się letniego płynu do spryskiwaczy i wymienić go na zimowy, który nie zamarznie podczas przymrozków. Zamarznięte spryskiwacze to koszmar wielu kierowców, którzy nie spodziewają się mrozów.