Tadeusz Rydzyk skomentował decyzję Szymona Hołowni, który zawnioskował do NIK o kontrolę dotacji, jakie otrzymywały od państwa instytucje związane z redemptorystą. – Wszystko, co tu jest, to są ludzie. To bardzo często wdowie grosze. Gospodarność to pracowitość i oszczędność – powiedział założyciel Radia Maryja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tadeusz Rydzyk reaguje na kontrolę NIK. "To często wdowie grosze"
– Wszystko, co tu jest, to są ludzie. To bardzo często wdowie grosze. Gospodarność to pracowitość i oszczędność – tak w rozmowie z telewizją wPolsce Tadeusz Rydzykzareagował na kontrolę Najwyższej Izby Kontroli.
Urzędnicy zweryfikują bowiem, jak wyglądał proces przyznawania dotacji od rządu do Fundacji Lux Veritatis. Specjalny wniosek w tej sprawie jeszcze w marcu złożyłSzymon Hołownia.
– Panu Hołowni bym powiedział: Nie budujmy niczego na kłamstwie. (…) Nie boimy się NIK-u. Dlaczego mam się bać? Byliśmy już kontrolowani. (…) Mam Pana Jezusa i wieczność przed sobą – dodał.
Redemptorysta w rozmowie z zaczął skarżyć się na... hejt. Jak stwierdził, pada ofiarą kłamstw ze strony rodaków i jest traktowany lepiej przez obcokrajowców.
– Przez pięć lat Niemcy nigdy mi nie ubliżyli. A w Polsce hejt. I do dzisiaj. Kłamstwo, hejt. Ludzie, my jesteśmy Polakami, jesteśmy jedną rodziną. Najpierw trzeba kochać Polskę, ojczyznę. Nie rozumiem tego – ocenił.
Rydzyk został także zapytany o przekazywane mu samochody, które przed laty budziły gigantyczne emocje społeczne. – Maybachy mam dwa. Mogę pokazać w biurze. Śmieję się, bo ludzie to sympatycznie podchwycili. Pani Beata z Londynu przysłała jeden, a drugi małżeństwo z Torunia – przyznał.
Następnie wspomniał o dwóch volkswagenach otrzymanych od bezdomnego. – Przyjechałem tu kiedyś Audi 80, które dostałem. Tak jak od bezdomnego dostaliśmy dwa małe volkswageny. Wygrał milion trzysta pięćdziesiąt tysięcy i przyjechał – powiedział.
– Nie wierzyłem w to. Gdzieś tamten samochód stoi. Od bezdomnego. Biedny pan Stanisław zmarł. A jego córka jest jakąś celebrytką w Warszawie. Nie pytam, nie interesuje mnie to – podsumował.