Wielu uznało jej płytę za manifest, który wyzwolił polskich ateistów. Maria Peszek nie zamierza jednak zakładać ani partii ani Kościoła, bo "straciłaby wiarygodność, jako artystka". Jacek Żakowski zapytał ją, jak spędza święta Bożego Narodzenia z poczuciem, że "Pan nie prowadzi jej"?
Maria Peszek przyznała w rozmowie z Jackiem Żakowskim na antenie TOK FM, że w domu Peszków w święta "nie chodziło o wiarę". – W naszym domu było z tym trochę na bakier. Spotykamy się, żeby ze sobą pobyć. Pan był zawsze mniej istotny, a od kilkunastu lat już go w ogóle nie ma – oświadczyła.
Peszek, jak sama mówi, "w święta przyjeżdża na gotowe", bo jedzenie od wielu lat przygotowuje przede wszystkim mama. – Jak przyjadę mam swoje obowiązki. Lukruje pierniki miętowym lukrem – zapewniła jednak. Nie robi tego w ramach świętowania Bożego Narodzenia, ale z miłości: – Do jedzenia, do atmosfery, poczucia bezpieczeństwa, jak są ludzie, których się kocha i za którymi się tęskni – wymieniła.
Jacek Żakowski dopytywał artystkę, czy zawsze było tak, że w święta nie miała w sobie uczuć religijnych. – Do tej pory zdarza mi się uronić łzę, jak widzę pierwszą gwiazdkę – podkreśla Peszek i dodaje, że to wzruszenia nie ma jednak nic wspólnego z religijnością. Wzrusza się raczej przyrodą i tym, że mija kolejny rok. Ale nie było tak zawsze. Jak twierdzi, kiedyś była bardzo religijna. Peszek uwielbiała chodzić do pustego, pięknego kościoła w Krakowie. – Miałam tam ulubiony krucyfiks, przed którym klęczałam aż do bólu kolan powtarzając litanię – wspomniała. – Byłam bardzo uduchowioną religijnie młodą dziewczyną – zaznaczyła i dodała, że z perspektywy czasu może powiedzieć, że była to jedna duchowość trochę pogańska, "powtarzalność wynikająca z samotności".
Religijność skończyła się, kiedy się zakochała. – To się zmieniło, kiedy zaczęłam się zakochiwać w płci przeciwnej. U mnie to dość wyraźna cezura. Przestałam wierzyć, kiedy się zakochałam po raz pierwszy – powiedziała. Wtedy też święta po raz pierwszy święta zaczęły jej się dłużyć.
Maria Peszek uważa, że mieć córkę ateistkę to niekoniecznie problem, jeśli rodzice są ateistami. – Myślę, że oni mają pancerz – stwierdziła. Artystka przyznała też, że ojciec jest równie zaskoczony, jak ona pozytywnymi reakcjami na płytę "Jezus Maria Peszek" – manifest. I ma "wielką frajdę" z informowania jej o przejawach tego pozytywnego odbioru. – Ojca spotyka reakcje ludzi, którzy mu w ogóle dziękują za to, że jestem na świecie. To wzruszające. Dziękują mu za ten głos odważny i proszą, żeby mi przekazał te słowa. On jest okropnie dumny – podkreśliła w rozmowie z Jackiem Żakowskim.
Peszek jest również zaskoczona pozytywną reakcją Kościoła: – To fantastyczne i zaskakujące, że ze strony Kościoła spotkały mnie wyrazy uznania. Dopytywana o szczegóły "uznania ze strony Kościoła" dodała: – "Tygodnik Powszechny" wysłał do mnie księdza na rozmowę. To było interesujące. To ksiądz, który mocno wierzy i chciał, żebym i ja uwierzyła. Przekazano mi drogą księdza, że w "Tygodniku Powszechnym" są zachwyceni tą płytą, bo jest mostem między ateistami i Kościołem.
Marii Peszek stanowczo nie brakuje poczucia wspólnoty. – Wyraz "wspólnota" jest najbardziej znienawidzonym przeze mnie wyrazem. Chce mi się krzyczeć, kiedy je słyszę. Mam awersję do wszystkich zbiorczych grup. To jest dla mnie coś podejrzanego. I zawsze ucieknę przed wspólnotą. Nie brakuje mi jej – stanowczo oświadczyła.
Awersja Peszek do wspólnoty oznacza, że polscy ateiści nie mają co liczyć na stworzenie przez z nią partii czy jakiegoś Kościoła. Jak zwrócił uwagę Żakowski, wielu ludzi po jej płycie uważa, że właśnie takie zobowiązania teraz ma. – Żadna grupa nie może na to liczyć. Nie założę żadnej partii. Pojawiały się różne pomysły. Słyszę, że jestem autorytetem, że mam zobowiązania wobec ludzi. Trudno. Ja nie zamierzam nic z tym zrobić. Jakbym to zrobiła, przestałabym być wiarygodna jako artystka – stwierdziła.
Jacek Żakowski: Czego życzy wyzwolony ateista na święta Bożego Narodzenia? Maria Peszek: Tego, co się życzy na co dzień – spokoju. To wartość, która ma dla mnie dużą wartość. Życzę spokoju. Skromnie, ale szczerze.
Maria Peszek w rozmowie z Jackiem Żakowskim w TOK FM