Telenowela pod tytułem "brexit" wciąż trwa, a brytyjscy parlamentarzyści wciąż nie chcą przyjąć umowy z Unią Europejską, którą wywalczyła Theresa May. Premier postanowiła więc poświęcić się dla sprawy. Ogłosiła, że odejdzie. Ale tylko pod jednym warunkiem.
– Jestem gotowa opuścić stanowisko wcześniej niż oczekiwano, aby zrobić to, co jest słuszne dla mojej partii i kraju – tak podobno, jak podaje BBC, Theresa May zwróciła się do swoich koleżanek i kolegów podczas spotkania klubu parlamentarnego Partii Konserwatywnej. To pójście premier na rękę "zbuntowanym" torysom, którzy mają dość przeciągających się negocjacji w sprawie brexitu i żądają jej dymisji.
Nieoficjalną informację potwierdziło biuro brytyjskiej premier. – Wyczuwam bardzo wyraźnie nastrój w partii. Wiem, że jest pragnienie nowego podejścia i nowego przywództwa w drugiej fazie negocjacji w sprawie brexitu. Nie będę stać na przeszkodzie – powiedziała May w oficjalnym komunikacie.
May zapowiedziała jednak, że poda się do dymisji dopiero wtedy, kiedy brytyjski parlament w końcu przyjmie wynegocjowaną z Unią Europejską umowę. Na razie parlamentarzyści dwukrotnie ją odrzucili, co poskutkowało przesunięciem brexitu z 29 marca na 12 kwietnia lub 22 maja. Izba Gmin musi jednak przyjąć umowę ws. brexitu najpóźniej do 12 kwietnia.
Sami Brytyjczycy mają jednak coraz bardziej dosyć. W internecie ponad 5 milionów ludzi podpisało petycję o kolejne referendum, a w ubiegły weekend tłumy przeciwników brexitu wyszło na ulice Londynu.